Grecki exodus


  • Grecki exodus

Grecki exodus

Uciekali przed więzieniem, represjami, śmiercią. Wielu chorych, rannych, kalekich. Z powojenną traumą. Starcy, ludzie w sile wieku, dzieci. Wdowy i wdowcy, półsieroty i sieroty. Polska szeroko otworzyła drzwi dla greckich uchodźców politycznych, tak samo jak Czechosłowacja, Jugosławia, Węgry, ZSRR. Ale po cichu, bo ówczesna prasa milczała na ten temat.

Greccy komuniści i ich rodziny po przegranej wojnie domowej (toczonej w latach 1946-1949 z rządowymi siłami wspieranymi zbrojnie i logistycznie przez Wielką Brytanię i USA) znaleźli w Polsce domy, pracę, szkoły, opiekę socjalno-lekarską. Od 1949 roku osiedlali się głównie na Dolnym Śląsku (m.in. w Zgorzelcu, Wrocławiu) i w rejonie Ustrzyk Dolnych. Do Krościenka, Liskowatego, Jureczkowej i Grąziowej w latach 1951-1952 trafiło około 3 tysięcy Greków i Macedończyków. W całej Polsce – 14 tysięcy, wśród nich przede wszystkim niedawni partyzanci, niepogodzeni z przegraną i wierzący, że wkrótce ich los się odmieni, a oni wraz z bliskimi wrócą do słonecznej Ojczyzny.

W górskich wsiach zajęli domy po wysiedlonych stąd kilka miesięcy wcześniej Ukraińcach – niektóre jeszcze pod strzechą, inne kryte gontem. Założyli rolniczą spółdzielnię produkcyjną „Nowe Życie” (gr. Nea Zoi), uprawiali ziemię, hodowali bydło, kozy, owce i świnie. Eksperymentowali z sadownictwem. Mieli m.in. własną piekarnię, zakład fryzjerski i kaletniczy. Uruchomili szkołę podstawową (dzieci uczyły się greckiego i polskiego) oraz drukarnię, w której przez pewien czas drukowali pismo „Kołchoźnik”. Powołali własną drużynę piłkarską, zespół folklorystyczny, kultywowali greckie zwyczaje i tradycję. Dysponowali nawet kinem o nazwie „Partyzant”, a na miejscowej poczcie pracowali greccy listonosze. Podobnie jak na kolei, a z czasem także w ustrzyckich urzędach, szpitalu, przychodni lekarskiej.

Z wolna wtapiali się w polskie środowisko, czego wyrazem choćby mieszane polsko-greckie małżeństwa. Lecz sercem wciąż byli pod Akropolem. Pierwsi odważni pojechali do Grecji dopiero w połowie lat siedemdziesiątych, po upadku junty „czarnych pułkowników”. Odtąd już mogli nie tylko odwiedzać rodzinny kraj, ale i wracać na stałe. Do lat dziewięćdziesiątych wyjechali niemal wszyscy. Wcześniej część rodzin zamieniła Krościenko czy Liskowate na Wrocław, Kraków i inne duże miasta. Tam życie było łatwiejsze, z większą perspektywą dla młodego pokolenia.

W Krościenku urodzili się m.in.: Ilias Wrazas, filozof i pieśniarz, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, oraz Chariklia Mocios, późniejsza żona Andrzeja Sikorowskiego, lidera grupy Pod Budą.

Współcześnie o dawnej greckiej kolonii w przedsionku Bieszczad zaświadcza stojący przy Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Nowe Życie” pomnik Nikosa Belojanisa – przywódcy ruchu komunistycznego, oraz grecki cmentarz.